Category Archives: Kultura

Maszynownia Dżender

Sterotypiarnia

Stereotypy okazjonalnie często rządzą naszymi relacjami i wyrachowaniami. Świadczy o tym chociażby owo zdanie, szablonowy komunał. Elementarz też jest pełen takich zdań. Do dziś wywołuje zdumienie u znajomych Australijczyków opowiadaniem jak to w elementarzu zobaczyłem rysunek choinki na plaży z podpisem: Australia, co na długi czas stało się moja wizja tamtego kraju. Jedyną wizją. Rozumiem, że nie wiele bym zrozumiał gdyby, zamiast choinki, pojawił się grill z owocami morza na ruszcie. Tym właśnie dla mnie było źródło stereotypów, pomiędzy innymi skrzywieniami procesu socjalizacji. Nie będę jednak rozwlekał się nad stereotypami, jako takimi, bo temat i nie jest ciekawy i został już zbyt mocno roztrzepany. W szczegółach jednak tkwi moja diabelska ciekawość. Bowiem każdy stereotyp ma swoje miejsce w dyskursie kulturowym. Obecnie różnice w kolorze skóry czy kształcie nosa ustępują miejsca na rzecz problemu mieszczącego się między nogami.

Społeczno-kulturowa tożsamość płci zaczyna swoją dekonstrukcję od semantyki. I tak na przykład stereotyp staje się rolą. Tam tez najmocniej skupia się jej uderzenie: prosto w stereotyp.

 

Dekonstruktornia

Nie będę się także wykłócał o obiektywność w naukach humanistycznych. Bowiem nie tędy droga. Gender jest tak samo subiektywne jak, bez obrazy, szowinizm. Także uważam za wybitnie nieistotną kwestię ogólnikową gender, która to jest zrodzona prawdopodobnie tylko ze zwykłej potrzeby bezpieczeństwa. Gdyż z ogólnikami jest jak z Bogiem: jest wszędzie, ale tak na prawdę to nic nie widać. Jedną krytykę gender muszę skomentować albowiem ta tematyka mnie fascynuje osobiście. Mianowicie genetyczne uwarunkowania człowieka. Kreacjoniści zapewne szaleją z wściekłości, że feministki są raczej poza ich zasięgiem rażenia. Wiara w ewolucje, wśród nich, wydaje się być szalenie mocna, a konkretniej wiara w możliwość świadomej ewolucji, prowadzącej ku znacznym zmianom genetycznym. Sam będąc darwinistą jestem przekonany, że wspólnymi siłami i ogromnymi nakładami cierpliwości możemy osiągnąć wiele w tej dziedzinie. Całe szczęście, nikt nie miał jeszcze takiego luksusu, gdyż jakiekolwiek naukowe próby mogłyby otworzyć drzwi do piekła (vide aryjczycy Hitlera). Tak, więc wiele genetycznych eksperymentów pozostaje rozwiązywać na papierze, wyciągając dosyć ogólne i niejasne wnioski.

 

Co mnie interesuje najbardziej, to owe detale, owe role, jakie odgrywamy w teatrze płci. Role, które gender chce dekonstruować, rozbierać na atomy, aby z nich stworzyć nowe wartości. Może się to różnie kojarzyć, faktem jest jednak, że bez stereotypów ani rusz. Z doświadczenia wiem, jak ważnym u feministek i feministów jest polowanie na nie. Nie będę sugerował nowej terminologii, choć kusi: stereotype spotting czy rolespotting brzmi całkiem ładnie, rzecz jasna w angielskim, bo to teraz popularne. Tak, więc ofiary(trudne słowo zważywszy na feministów, którzy takimi nie mogą być z definicji) utrwalonych schematów czują się odpowiedzialne za ich dekonstrukcje. Z mojego doświadczenia wiem, że i do zwalczania. Od razu przypomina mi się historia z ogniem, który potrzebuje paliwa, aby istnieć. Tak, więc bez paliwa w postaci stereotypów genderowa dekonstrukcja zaczyna wyglądać miernie, co nasuwa kolejną, tylko powierzchownie płytką, myśl: dekonstrukcja wymaga konstrukcji. Doświadczenie podpowiada mi sytuacje, w których owe stereotypy pojawiają się jakby z znikąd, są narzucane w imię walki z nimi. Trudno przed nimi uciec albo im się sprzeciwić. Każda próba odrzucenia ich wygląda jak sygnał do ataku. Stereotypów się nie odrzuca, bowiem świadczyłoby to, paradoksalnie, o podtrzymywaniu ich. Wobec czego kobieta właśnie gotująca obiad nie może powiedzieć, że lubi gotować. To jest stereotypowe. To się nie mieści w głowie feministy, który natychmiast zabrania jej tego i sam bierze się do gotowania. Należy dekonstruować mit społeczny o kurze domowej wiecznie stojącej przy garach. Przykład może i przerysowany, ale jakże adekwatny. Ogromnie kusi dalsze wyolbrzymianie paradygmatu gender gdzie ostateczna wizja społeczeństwa to jego obecne przeciwieństwo. Dominatorki już, a nie domatorki.

 

Zajezdnia

Nawiązując dalej do paradygmatu gender, gdzie kobiety są jakoby uzupełnieniem mężczyzny w układzie patriarchalnym, oczywistą staje się droga, którą obierają feministki i feminiści. Bardziej interesują mnie jednak owi “nowi gentelmani”. Nowa kategoria społeczna gentelmana z lekkimi objawami schizofrenii. Nie każdy ma, bowiem tyle odwagi, aby puścić kobietę przodem bądź ofiarować pomoc w transporcie ciężkiej walizki. Stając przed takim dylematem nie łatwo o pomyłkę. Zastanawia, więc fakt jak daleko posuniemy się w komplikacji stosunków społecznych. Czy nie wystarczy nam London Season i kolacja u królowej? Czujemy jednak jakąś desperacką pasję w tym kierunku gdyż owe kwestie od kilkudziesięciu lat są rozpatrywane praktycznie w całym układzie słonecznym. W lotach kosmicznych tez obowiązuje parytet.

Wracając jednak do unowocześnionego społeczeństwa gender, wręcz siła, nasuwa się myśl o historii feminizmu i całej ideologii wyzwoleńczej. Żadna rewolucja nie trwa przez chwilę, a szczególnie taka, która zakłada dosyć radykalne równouprawnienie. Wiemy, że feminizm przechodził różne okresy(sic!). Cel był jednak ten sam: równouprawnienie. Feminiści są jednak całkiem nowym zjawiskiem i jeszcze nie musza o nic walczyć. Definicja jednak poszerza swój zakres, role się zmieniają i tylko historia kołem się toczy. I tak jak kiedyś, bądź i teraz kobiety walczą o swoje prawa, tak i w przyszłości widzę całkiem znajomy scenariusz zdarzeń, tylko, że to mężczyźni się emancypują. Czekam, wobec tego na nowy, czyli stary, obrót spraw i próbuje się jakoś w tym znaleźć, nie golić się pod pachami i ustępować kobietom. I może jeszcze kiedyś znów zobaczę jak ktoś na przywitanie całuje kobietę w rękę i nie dostaje za to po pysku.

 

 

 

Ezopowa komunikacja kompromisu

Projektowanie, głównie graficzne i szczególnie to bezpośrednio odziaływujące na odbiorcę1, jest obciążone kompromisem komunikacyjnym. Jest w ciągłym konflikcie z odbiorcą, przez odpowiednio zmetaforyzowane przekazy osiąga stan porozumienia, a w przypadkach nieudanej komunikacji – stan skonfundowania. Zawsze jednak jest rezultatem wyborów procesu kreatywnego.
„It’s ironical that sometimes it takes a few blind people to open your eyes.” Kampania dla Heart2Heart, Watermelon Advertising

W bajkach Ezopa spersonifikowane zwierzęta były nośnikiem informacji, metaforami charakterów ludzkich komunikujących morały, często przy pomocy satyry. W wielu jezykach, ich morały, stały się przysłowiami używanymi do dziś dnia.2 We współczesnym świecie można pokusić się o stwierdzenie, że role zwierząt przejeły reklamy, agencje reklamowe opowiadają bajki, a my analizujemy morały, lub często staramy się je odgadnąć. Gdy go odkrywamy, otwieramy szeroko oczy, siejemy wirus, wysyłamy do przyjaciół i zapominamy3.

“Kliknij tu”
W komunikacji ezopowej reklamy czasami morał jest treścią bajki, lub go po prostu nie ma. Tego typu przekazy mają jednak szeroką grupę docelową, opowiadają morał wprost lub nie utrudniają jego odkrycia posługując się oczywistymi przykładami. Często ograniczając się do sprawdzonych wcześniej rozwiązań, pseudonaukowości i efektu saharyny4. Odbiorca jest zachwycony samą reklamą, produkt na drodze nieświadomego kompromisu ulega rozpuszczeniu. Siła oddziaływania ogranicza się wówczas do tak zwanej popularyzacji marki lub „wzrostu społecznej świadomości marki”, czyli do najczystszej formy ogloszenia.
W niewielkiej liczbie taka forma jest nieskuteczna, ze wzgledu na łatwość i szybkość przyswajalności, gdy tylko wystepuje w odpowiednim kontekście. Wyciągnięta z kontekstu staje się niezrozumiałą abstrakcją, która traci swoja funkcjonalność. Morał przestaje cokolwiek znaczyć, a zwierzęta tracą ludzki głos.

“You can canon”
Proste rozwiązania tracą jednak często skuteczność odziaływania, rozpuszczają się wśród innych bardziej wyrafinowanych przekazów. Taki punkt widzenia jest jednak adekwatny do twórcy i pewnej hermetycznej grupy docelowej danego komunikatu, który to na drodze innego rodzaju kompromisu staje się potencjalnie skutecznym środkiem oddziaływania.
Poprzez ograniczenie dbiorcy i zmniejszenie obszaru badawczego zwiększa się faktyczne pole działania. Większa ilość informacji jest łatwiejsza do zdobycia i przyswojenia gdy odbiorca jest jasno określony. Morał wówczas może zostać zakodowany w taki sposób, że będzie poprawnie odczytany tylko przez prawdziwego adresata i będzie odpowiedno na niego działał.

“Papierosy są do dupy”
W przeciwieństwie do morału bajki Wiatr Północny i Słońce wybór nie jest prosty, czasami brutalna forma jest skuteczniejsza niż dobrze zaprojektowana perswazja. W opowiadaniu morałów istotny jest kompromis, który określa jego jakość i siłę oddziaływania. Proces kreatywny jest w połowie zależny od świadomego i skutecznego wyboru kompromisów, które będą składać się na końcowy rezultat, a nie doprowadzą do kompromitacji. W idealnym modelu takiego procesu wystepują 3 główne elementy:
• kompromis osobisty – odrzucenie pobudek osobistych, stosunku do produktu, branży itp
• kompromis zewnętrzny – współpraca z klientem, pogodzenie jego potrzeb z własnym doświadczeniem,
• kompomis wewnętrzny – współpraca zespołu, pogodzenie różnych punktów widzenia.

Pełny sukces morału jest równo rozdzielony na wymienione 3 kompromisy i żaden z nich nie powinien przeważać, bowiem dojść może do dominacji nad procesem albo grupy współpracującej, osobistego gustu bądź niedoświadczonego klienta. Ponadto znaczny niedobór każdego z powyższych może prowadzić do obniżenia samooceny, zaufania klienta lub otoczenia. W rzeczywistości jednak wszystko kończy się na entropii i każdy wyprowadza swoje prawdopodobieństwa skuteczności rezultatu. Czasami sam twórca daje się ponieść fantazji i zapomina o celu, ulega niesłusznej opini współpracowników, bądź źle wyedukowany klient zgłasza absurdalne poprawki i projekt mija potencjalny sukces komunikacyjny i komercyjny.


1 Czasami nawet typografia sama w sobie odziaływuje swoją formą poza jakimkolwiek kontekstem: Oliver Munday Fire
2 Np. pies ogrodnika w jęz. polskim, pies w żłobie w jez. ang.
3 Kuszące jest stwierdzenie, ze coolhunting reklamowy opiera sie na chęci dzielenia się odkryciem, swoją spostrzegawczością, odkryciem moralu przed innymi, chwaląc się, że było się pierwszym (w dobrym tonie, jeżeli nie obowiązkowe, jest podawanie żrodeł gdy samemu się nie wyłowiło czegoś)
4 W języku angielskim istenieje termin „wow factor” oznaczający cechę konstytutywną reklamy, produktu, będącą zaskoczeniem, lub wzruszeniem odbiorcy swoją formą. Często polega to na przesłodzeniu, przekombinowaniu w użyciu „środków wyrazu estetycznego”.

Doświadczenie czy eksperyment

Długi okres czasu problemy rozwiązywały się same , aż do momentu gdy zaczęto mówić o sztuce jako akcie wyobraźni odsłaniającym prawdę 1 . Prawdą tą w różnych okresach były różne kategorie odzwierciedlania rzeczywistości(perspektywa renesansu, kolory impresjonistów, kubistyczne defragmentacje itp.). W momencie jednak gdy epoka zaczyna stawiać sobie samej pytania podważające, wręcz negujące ją, problemy wydają się nie mieć rozwiązania bez uzyskania dystansu dekad od momentu ich postawienia. Choć kwestionowanie zasad ustanowionych w epokach poprzednich jest jedyną rozsądną drogą rozwoju, to w momencie kwestionowania samej siebie wikła ja w nierozwiązane problemy własnego dorobku, który jedynie fragmentarycznie może być analizowany.
“Ci, którzy odrzucą problematyzacje reguł sztuki, pójdą drogą pełnych sukcesów karier w masowym konformizmie…” 2 pisze Lyotard o wyzbywaniu się zawodu artysty stawiającego nowe pytania co jest sztuką. W przeciwieństwie do nauk jak matematyka czy logika, które dokładając nowe reguły staja się coraz bardziej jednolitymi, to sztuka podąża w paradoksalnie innym kierunku. Dołączając nowe reguły staje się eklektyczna zagadką własnego sensu ontologicznego.
Novatio staje się przebrzmiałym echem niespełnionych marzeń wielkich-„…awangarda dobiega kresu i: nadal się rozszerza, ale nie jest twórcza.3 –powtarza manierę, która miała nią nie być? Lyotard potwierdza te słowa: „Dzieło może być modernistyczne jeżeli wcześniej było postmodernistyczne.” 4 Wynik takich „obliczeń wydaje się być uzasadniony choć zakładając linearność, tracą owe słowa sens. Nawet dzieło „odgrzane” , nie będąc plagiatem, jest uzasadnione w kontekście epoki i przestrzeni, w której istnieje na nowo. Nie można nazwać takiego działania upadkiem sztuki, gdyż dystans , który powstał uzasadnia ów kontekst pod jednym warunkiem – gdy nie stanie się to nudna manierą prowadząca do ślepej wtórności. Gdyby było inaczej, wówczas wszelkie wystawy prezentujące dorobek epok poprzednich byłyby, jeśli nie plagiatem, to przynajmniej nieładnie pachnącą mieszanką niezrozumiałych składników. Dzieła nie ulegają zmianie tylko ich konteksty i znaczenia, choć pewne symbole są niepodważalne to ogólny ogląd musi się zmieniać by awangarda(czy może dziś ponowoszesność) nie była pustym słowem rzucanym na zachętę.

Awangarda jest eksperymentem, którego niezamierzonym efektem stała się zmiana kategorii doświadczenia estetycznego, które przybiera czasem wartość doświadczenia poznawczego. 5 Sztuka winna mówić prawdę o świecie nas otaczającym, nie używając już kategorii antycznej mimesis , a współczesną mimesis metaforyczną, nie recta ratio factibilium, a zabawę w demiurga kreującego już nie język sztuki, a wręcz cały świat, tyle tylko, że intersubiektywny. Nikt już bowiem nie wierzy w obiektywną prawdę sztuki i nawet ostatni bastion realizmu – fotografia, musiała się poddać (film można nazwać skutkiem ubocznym fotografii lub koniecznym następstwem eksperymentów Murey’a). Dziamski tak pisze o awangardzie: “Awangarda systematycznie poszerzała pojęcie sztuki, dokonywała coraz śmielszych aneksji, wchłaniając ciągle nowe, coraz rozleglejsze obszary nie-sztuki, aż do momentu, kiedy nie sposób już było dalej rozszerzać granice sztuki, ponieważ wszystko mogło się stać sztuką – wybrane przez artystę przedmioty, miejsce, sytuacje, zdarzenia.” 6
Za zmianą kategorii doświadczenia estetycznego idzie zmiana kategorii piękna, o którym Lyotard pisze: “Z pięknem mamy do czynienia wówczas, gdy „poszczególny przypadek”(dzieło sztuki), dostępny zmysłom bez pośrednictwa pojęcia, wywołuje odczucie bezinteresownej przyjemności i odwołuje się do zasady zgody powszechnej(która nie musi być osiągnięta)” 7. Niestety owo piękno powoduje wiele sporów 8 oraz różnych „pogrzebów” piękna. We współczesności mamy do czynienia z nadużywaniem śmierci piękna czy nawet sztuki, a kolejny tego typu manifest staje się snobistycznym banałem wynikającym z niemożliwości uwspółcześnienia piękna, którego stare znaczenia należałoby nie pogrzebać, a uaktualnić.

„Wreszcie w połowie XIX w. Powstała estetyczna koncepcja sztuki, która każe artyście produkować dzieła już w świadomości l”art pour l”art. „ 9 pisze Habermas zaznaczając stałe odżegnywanie się sztuki od rzeczywistości(rozpad ars i techne itp.), by stać się jeszcze mniej określoną formą działalności ludzkiej niż kiedykolwiek. Bezinteresowność sztuki Kanta jednoznacznie określa autonomiczne ramy estetyki, która oddzielona od „kompleksu moralności i nauki” 10 wikła się w quasi zrozumienie. Postmodernistyczna demokratyzacja działalności artystycznej poruszyła wiele ważnych tematów, a zarazem zniweczyła swoje szanse na dłuższe istnienie. Każdy bowiem może rościć sobie prawo do miana artysty(i tak też jest), bez sprzeciwu ze strony krytyki, jedynie przy większych nakładach finansowych. Konsekwencją przełamania elitarności sztuki(które nie dokonało się na szczęście do końca, a pozostało tylko niedouczenie) jest dziś eksplozja kiczu, którego niewymierną wartością estetyczną jest wartość materialna.
Artysta to zawód, którego przydatność weryfikuje się dziś częściej, gdyż brakuje dystansu, który mamy do G. Braque’a, czy M. Duchampa i nikogo nie dziwi pisuar w galerii( z niedouczenia ktoś może się tylko ironicznie uśmiechnąć). Natomiast chociażby obieranie ziemniaków wydaje się wykraczać poza tak zwane granice „dobrego smaku”. Tak więc po części „Artystyczne i literackie poszukiwania są więc podwójnie zagrożone: z jednej strony przez „politykę kulturalną”, z drugiej strony przez rynek sztuki…” 11, a po części „…gdy artystyczna produkcja nie jest fachowym opracowywaniem własnych specyficznych problemów, gdy przestaje być domeną ekspertów nie liczącą się z potrzebami egzotycznymi, jej potencjał semantyczny słabnie.” 12



[1] Piort Jaroszyński Metafizyka i sztuka Warszawa 1996 str.125
[2] J-F. Lyotard Odpowiedź na pytanie: co to jest postmodernizm str.52
[3] J. Habermas Modernizm-niedokończony projekt str.31
[4] J-F. Lyotard op.cit str.58
[5] J-F Lyotard op.cit. str.53 (pomijając kontekst historyczny)
[6] G. Dziamski Awangarda po awangardzie Poznań 1995 str.7
[7] J-F Lyotard op.cit. str.56
[8] J. Kurowicki Kultura jako źródło piękna Zielona Góra
[9] J Habermas op. cit str.36
[10] op.cit. str.37
[11] J-F. Lyoatrd op.cit str.54
[12] J. Habermas op.cit. str. 42